Zielonooka szatynka szła wolno alejką. Gdy dotarła na miejsce wyjęła z
flakonu stare, lekko zwiędłe kwiaty, wkładając w ich miejsce świeże. „Herbaciane róże, takie jak lubisz” – rzuciła
w przestrzeń. Usiadła na ławeczce i zajęła się zapalaniem zniczy.
- Wiesz Nat… – zaczęła dziewczyna – minął rok, a wydaje mi się, jakby
nie było cię od zawsze. Dlaczego? Dlaczego mnie zostawiłaś? Obiecałaś mi
przecież, że zawsze będziemy razem… Wiesz, że od tamtego czasu każdy mój dzień
wygląda tak samo? Odwiedzam ciebie, wracam do domu, oglądam nasze wspólne
zdjęcia i to nieszczęsne nagranie, nad którym cię znalazłam. Czytam też listy
od ciebie. Ten, który mi zostawiłaś, jak i te, które były do niego. Opróżniając
kolejną butelkę wina zasypiam, najczęściej płacząc. A potem budzę się z kacem,
staram ogarnąć i odwiedzam ciebie. Nikogo tu nie mam, Nat, jestem tak cholernie
samotna bez ciebie. Nie radzę sobie. Najchętniej dołączyłabym do ciebie, ale
mam tu jeszcze kilka spraw do załatwienia. To wszystko jest jeszcze bardzo
chaotyczne, dlatego muszę najpierw to poukładać. Dopiero potem pozałatwiać i
wtedy już będę mogła się do ciebie przenieść na stałe. Jak już dokończę to, co
sobie postanowiłam… Inaczej nigdy się z tym nie pogodzę i wyjdzie na to, że to
wszystko jest bez sensu. A przecież żadna śmierć nie jest bezsensowna, Nat.
Pamiętasz? Powtarzałaś mi to po wypadku rodziców. Że śmierć stawia przed nami
nowe cele i wyzwania, którym musimy sprostać. Dlatego sama rozumiesz, że nie
mam wyboru. Ale nie martw się, będę tu przychodzić tak, jak do tej pory i o
wszystkim będę Ci opowiadać
* * *
Szatynka spędzała kolejny wieczór nad pudełkiem zdjęć. Kończyła właśnie
drugą butelkę swojego ulubionego Carlo Rossi. Uznała więc, że jej stan pozwala
już na włączenie tego nagrania. Znała je praktycznie na pamięć, ale musiała do
niego wracać. Taka forma uzależnienia, a jednocześnie terapii… Jak zawsze drżącą
ręką wcisnęła „enter”. Znów obrazy z ekranu przelewały jej się do głowy.
Plaża, gdzieś w oddali widać ludzi korzystających z promieni
słonecznych, słychać bawiące się dzieci. Nad brzegiem morza stoi rudowłosa
kobieta i niczym małe dziecko bawi się w „uciekanie” przed falami.
- Nati uśmiechnij się – słychać mężczyznę zwracającego się do niej. Dziewczyna
macha mu przesyłając buziaka, po czym podbiega i rzuca mu się na szyję. Przejmuje
kamerę.
- Kocham Cię, wiesz o tym? – kieruje kamerę, żeby było widać ich oboje
– to na pamiątkę, będziemy pokazywać ten film naszym wnukom… - przerywa, bo
mężczyzna zamyka jej usta pocałunkiem
- Też cię kocham – uśmiecha się – wiesz, musimy chyba pomyśleć nad
pewnymi zmianami…
- Zmianami? Przecież dobrze jest tak jak teraz… – kobieta patrzy na
niego pytającym wzrokiem
- Tak? A nie myślałaś o tym, żeby przeprowadzić się do Bełchatowa i
zostać moją żoną?
- To oświadczyny, panie Bąkiewicz? Jeśli tak, to mało wyszukane,
musisz bardziej się postarać – zażartowała – a teraz popracujemy nad twoją
kondycją. Jak mnie złapiesz, to pomyślimy o tych twoich zmianach – dodała, po
czym rzuciła się pędem przed siebie
Tu film się kończy. Niby nic szczególnego, zakochana para, wakacje, jakieś
plany. Nagranie, jakich zapewne wiele w kolekcjach par, które planują wspólną
przyszłość. I wszystko byłoby na pewno inaczej, gdyby nie pewien „szczegół”…
Natalia była starszą siostrą Alicji. Dziesięć lat temu w wypadku
straciły rodziców. Na szczęście Natalia była już pełnoletnia, więc mogła pełnić
rolę opiekuna prawnego dla swojej siostry, tym sposobem uniknęły domów dziecka,
rodzin zastępczych i rozstania. Trzy lata temu Nat, jak zwykła mawiać na nią
Alicja, poznała kogoś. Trochę nieśmiały, jednak przy bliższym poznaniu
niesamowicie sympatyczny, troskliwy, czuły, opiekuńczy, do tego przystojny –
tak go opisywała. Siatkarz Skry Bełchatów, Michał Bąkiewicz. Alicja nigdy go
nie poznała. Z resztą, Natalia nauczona doświadczeniem swoich poprzednich
związków, niewiele mówiła o rodzinie, tak więc wspomniany pan Bąkiewicz
niewiele o niej wiedział. Chyba nawet nie wiedział, że ma siostrę. Nigdy też
nie był w ich częstochowskim mieszkaniu, zawsze to Natalia jeździła do
Bełchatowa. Mniejsza o to. W każdym razie owy film nakręcili podczas wspólnych
wakacji pod koniec czerwca ubiegłego roku. Siatkarz faktycznie oświadczył się
na nich dziewczynie. Natalia wróciła cała w skowronkach, planowała
przeprowadzkę. Dwa tygodnie później dowiedziała się, że jest w ciąży. Nie
posiadała się ze szczęścia. A i Alicja była zadowolona, że siostra układa sobie
w końcu życie. Miała nawet poznać tego całego Michała, który miał przyjechać na
kolację. Nie przyjechał. W dniu, w którym Nat dowiedziała się o ciąży,
pojechała do narzeczonego. Chciała zrobić mu niespodziankę. Drzwi do mieszkania
otworzyła jej wysoka blondynka, ubrana w jego koszulkę. Tą samą, w której
zawsze chodziła ona, gdy do niego przyjeżdżała. Zszokowana wydusiła z siebie „Przepraszam,
pomyliłam mieszkania” i wróciła do Częstochowy. Nigdy więcej nie rozmawiała już
z Michałem. Nie odbierała połączeń, a gdy nie przestawał dzwonić - zmieniła
numer telefonu, żeby nie mógł się z nią skontaktować. Przeżywała to bardzo.
Alicja robiła co mogła, by pocieszyć siostrę. Po miesiącu, w wyniku stresu,
Natalia straciła dziecko – ostatnie „wspomnienie” o Michale. Tego dnia Alicję
zatrzymały obowiązki służbowe w redakcji. Naczelny uparł się, że koniecznie
musi wybrać zdjęcia do miesięcznika i wybrać modelki do następnej sesji.
Wróciła późnym wieczorem. W salonie nad otwartym laptopem, na ekranie którego
wyświetlone było TO nagranie, znalazła swoją siostrę z listem pożegnalnym. Nałykała się tabletek, nie
udało się jej uratować. Tak więc 20 września 2011 roku Alicja Korczak została sama. Nie mogła sobie darować, że została dłużej w pracy. Może gdyby wróciła o normalnej porze, udałoby się uratować Natalię... Już tego samego dnia poprzysięgła zemstę na Michale Bąkiewiczu. Przez ten rok przygotowywała się mniej lub bardziej. Przede wszystkim odeszła z redakcji i przyjęła pracę jako fotograf w Skrze, którą rozpoczyna wraz z początkiem tego
sezonu. Jutro jedzie dograć szczegóły z Konradem Piechockim, Prezesem Zarządu
klubu.
- Będę cię miała na oku Bąkiewicz i zniszczę cię. Stracisz wszystko i
poczujesz to, co czuła Nat, gdy ją tak potraktowałeś... – wysyczała w przestrzeń
Alicja zamykając laptopa
----------
To zaczynamy coś nowego. Nie wiem, jak często będą się tu pojawiały rozdziały, na razie jest wprowadzenie w postaci prologu. Zarys w głowie też jest, ale czasu nie za dużo. Ale miejmy nadzieję, że da się wszystko pogodzić :) i mam też nadzieję, że będę zaskakiwać :)
Pozdrawiam serdecznie, niecodzienna.
----------
To zaczynamy coś nowego. Nie wiem, jak często będą się tu pojawiały rozdziały, na razie jest wprowadzenie w postaci prologu. Zarys w głowie też jest, ale czasu nie za dużo. Ale miejmy nadzieję, że da się wszystko pogodzić :) i mam też nadzieję, że będę zaskakiwać :)
Pozdrawiam serdecznie, niecodzienna.